Wszelkie Pismo od Boga natchnione /jest/ i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.
2 Tymoteusza 3:16,17
Pismo jest natchnione przez Boga, ale niestety nie można tego powiedzieć o tłumaczeniu. Pismo samo w sobie zawiera prawdę, ale co zrobić, gdy ktoś podczas tłumaczenia leciutko zmienia znaczenie słów? Z tym problemem mamy nie tylko styczność czytając teksty źle przetłumaczone, ale także wówczas, gdy znaczeni słów zmieniono wciągu wieków. Na przykład przy tłumaczeniu słowa antychryst kładzie się znaczenie na wrogość wobec Chrystusa a zupełnie pomija fakt, że słowo to oznacza podmianę na zasadzie coś za coś, równowartość czegoś. Wszyscy wyczekują na kogoś, kto będzie wrogiem Chrystusa a tymczasem antychryst przychodzi, jako „prawdziwy” Chrystus. Wszystkie szczegóły z życia Mesjasza ludzie przypisują antychrystowi zupełnie nie zauważając podmiany. A że inne ma imię czy to ważne, jakie imię używamy ważne, że wiemy, o kogo nam chodzi.
Takie rozumowanie jest błędne, ponieważ chcąc być konsekwentnym w popieraniu tego twierdzenia można by ogłosić, że Chrystusa można nazywać Baalem a nawet diabłem, jeśli tylko mamy na myśli prawdziwego Chrystusa. Jestem pewien, że każdy, kto choć odrobinę logicznie myśli przyzna, że to nie jest obojętne, jakie imię używamy. I tu pojawia się druga kwestia, czyli znaczenie imienia w dawnych czasach. Dziś nie przykładamy takiego znaczenia zwłaszcza w odniesieniu do zwykłych ludzi. Sami często jesteśmy gotowi zaakceptować jakieś inne imię w zamian za nasze prawdziwe. Wymyślono coś takiego jak odpowiednik imienia i tak Jerzy jest Dzordz (George), ale nie działa to w przypadku ludzi szanujących swoje imię i tak piosenkarz
George Michael jakimś dziwnym trafem nie jest polskim
Jerzym Michałem.