środa, 24 grudnia 2014

Jak rozmawiać ze świadkami Jehowy?


Podejrzewam, że rady, które tu udzielę są uniwersalne i będą dotyczyły także rozmów z akwizytorami innych wyznań.
"Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca."
Hebrajczyków 4:12

Nie oddawaj swojej broni przeciwnikowi.

Nie dawaj linków do artykułów, jeśli sam chcesz z nimi rozmawiać. Linki dawaj, jeśli nie chcesz i na pewno nie będziesz z nimi rozmawiał. Jeśli dasz im link to tracisz siłę argumentów. Oni zapoznają się z Twoimi argumentami zanim dojdzie do rozmowy i przygotują się na nie. W trakcie przyszłej rozmowy nie będziesz już miał, co im powiedzieć będziesz mógł już tylko słuchać. Oni natomiast nawet jak nie obalą tych argumentów to będą mogli omijać niewygodne tematy i robić dobre wrażenie jakimiś sztuczkami stwarzającymi pozory logiki lub pomijającymi logikę i od razu odnoszącymi się do emocji. 

Normalnie nie byłoby w tym nic złego, że wymieniamy się argumentami, ale oni przejrzą je ze złym nastawieniem. Wychodzą, bowiem z założenia, że oni Ciebie pouczają i byłoby im wstyd przyznać się do błędu. To ich prowadzi do obrony za wszelką cenę byleby uratować twarz. Często powtarzam, że żeby zostać świadkiem Jehowy trzeba mieć pokorę, ale później świadkowie Jehowy robią z takiego człowieka fanatyka oddanego sprawie z pominięciem wszelkiej logiki. Świadkowie Jehowy nie dążą do prawdy tylko do zwycięstwa w dyskusji, dlatego warto opanować najlepsze argumenty i przedstawić je w trakcje rozmowy.

Świadkowie Jehowy nie znają Pisma Świętego. Przeważnie cytują w kółko te same wersety i poruszają te same tematy. Gdyby ktoś ich zaskoczył jakimś tematem, do którego nie byli przygotowani to mają pod ręką ściągę typu „Biblijne tematy do rozmów” z wersetami, które mają popierać ich argumentację. To jest ich broń, z którą idą głosić. Czasem zdarza się świadek Jehowy ze znakomitą pamięcią i wówczas ma on to wszystko w głowie, ale nawet wówczas możesz go zaskoczyć.

Kiedyś w rejonie mojego zamieszkania pojawił się ośrodek pionierski. To takie mini wakacje albo ferie zimowe, na których młodzi wyjeżdżają w obcy teren do innego zboru i tamtejszym świadkom pomagają głosić. Ktoś nieuważnie dał młodej kobiecie teren, na którym mieszkałem i zapomniał uprzedzić, że tu lepiej nie wchodzić. Pionierka zadzwoniła do drzwi a ja jak stałem tak wyszedłem myśląc, że to pewnie listonosz. Jakiż byłem szczęśliwy widząc, że mam okazję dać świadectwo a jednocześnie żałowałem, że nie mogłem do tej cudownej okazji się przygotować. Problem w tym, że ja naprawdę nie byłem przygotowany a świeżo w pamięci miałem tylko ostatni artykuł, jaki napisałem. Postawiłem na nim się skupić. 

Spytałem ile lat spędził Chrystus w Egipcie? Oczywiście pani mi nie umiała odpowiedzieć, coś tam gdybała. Spytałem ile lat miał, gdy uciekł do Egiptu z rodzicami. Tu już pani wydawał się być pewniejsza, ponieważ ten temat Towarzystwo Strażnica częściej porusza. Stwierdziła, że miał około 2 lat, gdy odwiedzili go trzej magowie a po ich wizycie była ucieczka. Spytałem gdzie w biblii pisze, że miał 2 lata. Troszkę się zmieszała i stwierdziła, że to wynika z logiki i szerszego opisy wszystkich wydarzeń, bo zawsze trzeba brać pod uwagę kontekst, w jakim są umieszczone wersety biblijne. Zgodziłem się z jej argumentacją, ale moim zdaniem z kontekstu wynika, że w 40 dniu po porodzie Józef zabrał Marię i jej syna do Nazaretu i tam już pozostał a to znaczy, że wszystkie wydarzenia musiały się rozegrać w 40 dni. Oczywiście twierdziła, że to jest niemożliwe. Poprosiłem by poszukała Ewangelię Łukasza 2 rozdział 22-24 wersetu. Wierzcie mi ja nie pamiętałem w tym momencie żadnego innego wersetu. Mam bardzo słabą pamięć do zapamiętywania miejsc, w których znajdują się wersety. Ten werset jednak zapamiętałem, ponieważ dzień wcześniej pisałem na ten temat artykuł. Poprosiłem by pani mi go odczytała.

"Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego."

Głosicielka znała te słowa, ale nie wiedziała, do czego zmierzam. Wyjaśniłem, że tą ofiarę składa się w 4o dni po urodzeniu. Głosicielka uczciwie przyznała, że tego nie wie ale możliwe. Zapewniłem ją, że może wrócić do domu i sprawdzić w publikacjach Strażnicy, bo wiem na pewno, że tam o tym pisze. Na koniec poprosiłem o przeczytanie wersetu 39 i 40.

"A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta - Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim."

- Jak pani widzi albo ewangelista się myli albo Towarzystwo Strażnica nie uczy prawdy.

Pani oczywiście zamiast uczciwie wybrać którąś z opcji zaczęła mnie pytać skąd mam taką wiedzę biblijną? Stwierdziła i to mnie bardzo rozbawiło, że ją zaskoczyłem i że ona nie była przygotowana. Naprawdę to powiedziała. Przyszła do mojego domy nieprzygotowana. Powiedzmy sobie szczerze żaden świadek Jehowy nie jest przygotowany na prawdę. Ponieważ oni szczerze wierzą, że posiadają jedyną możliwą prawdę i wszyscy inni się mylą. Z tego powodu mają blokadę na wszystko, co mogłoby im otworzyć oczy. 

Głosicielka zapewniła mnie, że jak się przygotuje to wróci i dokończymy rozmowę. Ja zapewniłem ją, że tego na pewno nie zrobi. Ona chcąc zachować twarz szła w zaparte że przyjdzie. Zgadnijcie, kto miał rację? Oczywiście już jej nigdy nie widziałem pocieszam się tylko, że może coś do niej dotarło, ale nadzieję mam niewielką. Możemy to nazywać blokadą, ale biblijne określenie chyba brzmi zaślepienie. 

Chciałbym cię zachęcić do takiego prowadzenia rozmowy by druga strona najpierw określiła swoje poglądy możliwie jak najdokładniej. To samo dotyczy rozmowy z czcicielami trójcy. Jeśli najpierw nie spytasz o precyzyjną definicję trójcy, w którą Twój rozmówca wierzy tylko zaczniesz sam ciskać w niego najlepszymi argumentami to później poda ci on taką definicją, która do Twoich argumentów będzie najlepsza jego zdaniem. Jeśli wcześniej poprosisz go o definicję to później będzie mu wstyd, gdy na potrzeby argumentacji będzie ją zmieniał. Tak samo zrobiłem z tą głosicielką. Najpierw zadałem jej pytania by się określiła a później wykazałem, że to nieprawda.

Najważniejsze w tej rozmowie było wykazać, że to nie jest moja interpretacja tylko Pismo Święte samo to stwierdza. Trzeba znaleźć werset, którego nie da się inaczej z interpretować. Błędem jest powoływać się na werset, który jest dowodem tylko, gdy go odpowiednio interpretujemy. Tak właśnie próbują argumentować czciciele trójcy w rozmowach ze świadkami Jehowy. Cytują „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” i później chwalą się, że udowodnili świadkom Jehowy istnienie trójcy. Ja wyjaśniałem już ten werset i jego błędne zrozumienie. Świadkowie to wiedzą i takie argumenty ich śmieszą a tymczasem prawie wszyscy z uporem godniejszym lepszych tematów dyskusję ze świadkami Jehowy rozpoczynają od trójcy i zawsze polegają. 

Problem ze świadkami Jehowy polega na tym, że oni nie rozumują logicznie tylko wiernie i poddańczo. To znaczy, że jeśli znajdą nawet najbardziej bzdurne wyjaśnienie w Strażnicy to oni je uznają za prawdę objawioną tak dalece ufają w kierownictwo swoich pomazańców. Dlatego większość argumentów będzie działała tylko do czasu aż Towarzystwo opublikuje swoje wyjaśnienie. Dlatego warto ich zaskakiwać argumentami, bo to jedyny sposób by się przebudzili.
__________________________
krzysztof pomazańcowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz