piątek, 12 maja 2017

Jeruzalem 66 - rozdział 1


  Nasz Pan i Mistrz Jeszu, w nauczaniu często opowiadał historyjki, które miały na celu pobudzić do myślenia lub ułatwić zrozumienie trudniejszych zagadnień. Był w tym prawdziwym Mistrzem, potrafił w bardzo zwięzłej opowieści zawrzeć przeogromną mądrość. Niektóre jego opowieści nie tylko uczyły lub informowały, ale też były proroctwami. Stary Testament także zawiera opowieści niekoniecznie historyczne. Na przykład księga Estery, Pieśni nad pieśniami, Tobiasza, Judyty. Wartość opowieści jest ogromna, jeśli zostanie prawidłowo opowiedziana i zrozumiana. Bywało jednak, że przypowieści Chrystusa nie były zrozumiane, ale to też miało swój sens i cel.

  Dziś oddaję Ci pierwszą część opowieści z Jeruszalem, czyli dzisiejszego Jeruzalem. Mam nadzieję, że opowieść ta sprawi Ci przyjemność intelektualną i pobudzi do myślenia. Główna puenta jest zarezerwowana na sam koniec całości, ale mam nadzieję, że i w tej części znajdziesz ciekawe myśli.


Jeruszalem 66


  W dniu pięćdziesiątnicy roku 66 kapłani weszli nocą, jak to jest ich zwyczajem, do wewnętrznego dziedzińca świątynnego, aby pełnić służbę Bożą, najpierw zauważyli, jak sami oświadczyli, ruch i huk, a potem dało się słyszeć wołanie różnymi głosami: 'Wyjdźmy stąd!'.

  Iszraelici wszczynają zamieszki w Cezarei, mordując miejscowych Greków. Mordują też małe oddziały Rzymskie w Jeruszalem i Masadzie. Rzymianie w pośpiechu wysłali przeciwko Iszraelitom XII Legion rzymski stacjonujący w Syrii. Wyprawa była źle zorganizowana, a łapówka pomogła Cestiuszowi Gallusowi zdecydować się na odwrót. 22 kilometry na północ od Jeruszalem Judejczycy zaskoczyli Rzymian w wąwozie Beth Horon. Podczas odwrotu Rzymianie stracili prawie 6 tys. ludzi i złotego orła legionu.

  Pozorne zwycięstwo dodało wiary Judejczykom w swoją siłę i zdolność pokonania Rzymu. Zaczynają bić własne monety. Wznoszą mury obronne i jednocześnie kłócą się między sobą i wzajemnie zabijają. Głównodowodzącym miasta Jeruszalem zostaje Annasz, ten sam który podstępem doprowadził do zabicia Jakuba Sprawiedliwego, brata Pańskiego. Naśladowcy pomazańcowi opuszczają miasto i chronią się w Pelli, po drugiej stronie Jordanu.

  W tych warunkach zostaje zwołany sanhedryn. W naradzie bierze udział 71 mężczyzn, głównie saduceuszy i faryzeuszy. Wśród nich najmłodszy jest Jakow syn Josefa. Wielka Rada przekupiła Celsjusza, ale nie ma najmniejszych wątpliwości, że cesarz Neron przyśle większe siły dla stłumienia buntu. Dyskusja trwa już prawie godzinę.

  – Sekta nazaretańska ucieka z miasta – zauważył ktoś.
 – Zgodnie z ich przepowiednią i nakazem ich nauczyciela. Uciekają w góry. Nie ma w tym nic dziwnego – odpowiedział przewodniczący Wielkiej Rady i aktualnie urzędujący arcykapłan. 
 – To jedyny pożytek z tej wojny – stwierdził najmłodszy Jakow. – Plenili się w mieście jak chwasty na polu, a teraz wszyscy się z niego wynoszą.

 – A jakie są nasze decyzje? Wierzymy w zwycięstwo? Czy może sekta przeklętego ma rację przepowiadając klęskę?
 – Elihu, problem polega na tym, że nie wierzymy w zwycięstwo, ale ucieczka może być odebrana jako wiara w przeklętego i jego proroctwo. 
 – Tfu – udał, że spluwa Elihu. – To już wolę zginać, niż być pohańbiony.
 – Nie ma, potrzeby ginąć – uspakajał najbogatszy w tym gronie Szymon. – Trzeba uciekać, ale nie na oślep jak Nazaretańczycy, ale w sposób przemyślany. Trzeba się dogadać z cesarzem. Musimy wysłać ludzi na rozmowy i prosić o ochronę. 
 – To rozwiązanie też nam ubliży! – zaprotestował Annasz, głównodowodzący w Jeruszalem. – Już raz zwyciężyliśmy. Jeśli drugi raz skutecznie stawimy opór Rzymowi, to ten zrozumie, że nie warto nas podbijać. Wzmacniamy mury, posiadamy katapulty i skorpiony rzymskie. Trzeba tylko zebrać więcej zapasów na oblężenie i jest szansa, w razie czego znowu możemy przekupić dowódcę. 
 – Oskarżą nas o współpracę z wrogiem, jeśli uciekniemy. 
 – Kto nas oskarży?! – podniósł głos Szymon – ci, co zostaną tu zarżnięci? Każdy, kto przeżyje, będzie albo niewolnikiem bez prawa głosu, albo kolaborantem. Jeśli dobrze to rozegramy, możemy na tym dużo zyskać. 
 – A co jeśli cesarz nie będzie chciał z nami rozmawiać?
 – Zmienimy cesarza lub przekupimy dowódców. Zawsze coś wymyślimy. Ja sprzedam swoje posiadłości w Judei, nie sądzę, by cokolwiek przetrwało po wojnie. Teraz musimy zbierać fundusze. Dobrze by było zarobić na handlu bronią. Czasy są wyjątkowo dobre na ten rodzaj handlu. Tworzą się prywatne armie. 
 – Chciałeś powiedzieć bandy...
 – Nieważne jak ich nazwiesz. Oni niebawem będą martwi, a ich złoto nam się przyda.

  Do sali wszedł kulejący mężczyzna i szepnął coś Jakobowi na ucho. Ten wstał i wyszedł z sali. Kiedy dotarł do domu, udał się od razu do ojca leżącego na łożu. Jeszcze wczoraj z pomocą dwóch lasek, ale poruszał się samodzielnie po domu, a teraz nagle zaniemógł. Leżał w łożu i mówił z trudem.

 – Ojcze co się stało, jak się czujesz? 
  Starzec chciał coś powiedzieć, ale po chwili zrezygnował. Wyraźnie opuszczały go siły i zdawało się, że nawet oddychanie go męczy. Spojrzał na żonę stojącą w progu. Ta, jakby odebrała nieme instrukcje, wyszła, po chwili wróciła. W dłoniach trzymała zwój. Podała go mężowi, a ten drżącą dłonią podał synowi. 
 – Przepraszam – wycharczał starzec.
  Łzy podeszły mu do oczu. Jakow niczego nie rozumiał. Chciał odpowiedzi, ale widział, że ojciec niczego nie powie, był za słaby.

 – Wszystko – mówił z trudem – tam jest. Wybacz...
 – Miałam Ci to pokazać po jego śmierci – wtrąciła matka – ale ojciec ma wyrzuty sumienia. Boi się. Nie wie co stanie się z nim po śmierci, więc chce uzyskać Twoje przebaczenie jeszcze za życia. 
 – Prze...czy...taj – powiedział ojciec.
 Zamknął oczy i można było się domyślić, że już nie chce rozmawiać.


  Jakow zabrał zwój i wyszedł. Usiadł na ławie we własnym pokoju i zaczął czytać. Pierwsze zdanie sprawiło, że zakręciło mu się w głowie.

 Synu, kocham Cię, ale nie jestem twoim prawdziwym ojcem.


  Przeczytał to zdanie trzy razy, starannie sprawdzając, czy czegoś nie pomylił. Kiedy już był pewien, że na pewno dobrze odczytał zdanie, rzucił się na dalszą treść, licząc na jakieś wyjaśnienie. Może to żart, a może gra słów i w dalszej treści wszystko się wyjaśni. Czytał i coraz bardziej bladł. Gorzej być nie mogło. Jego prawdziwym ojcem nie jest szlachetny rabin Josef, jak do tej pory wierzył, ale ktoś skrajnie inny. Jego ojcem jest jeden z tych naśladowców Nazaretańczyka, którego imienia nie wymawia się gronie szanujących się Judejczyków. Czytał uważnie...

Synu, kocham Cię, ale nie jestem twoim prawdziwym ojcem. W czasach twojego dzieciństwa powstała sekta skupiona wokół samozwańczego Mesjasza. Rzym go ukrzyżował, ale mimo to sekta rozrosła się bardzo. Twój ojciec był uczniem tego człowieka i po jego śmierci gorliwie o nim głosił. Zarzucał Wysokiej Radzie, że zabiła Syna Bożego i że spotka nas za to kara. Kiedy zaczął nas nazywać Wielką Nierządnicą, skazaliśmy go na śmierć. Byłem przy tym, ale kamieniem nie rzuciłem. Zauważyli to inni i zaproponowali, bym ożenił się z twoją matką, wdową po twoim ojcu. W ten sposób zapewniłem jej i tobie bezpieczeństwo. Twój ociec był bogaty, a ty jedynym dziedzicem, gdyby coś ci się stało, twoi dalsi krewni przejęliby majątek. Zaopiekowałem się wami, ale ciebie wychowałem po swojemu, bo wierzyłem, że tak będzie dla ciebie najlepiej. Zadbałem o twoje wykształcenie i pozycję w Radzie. Mam jednak wyrzuty sumienia, że nigdy ci nie powiedziałem prawdy. Nie umiałem, byłeś moją jedyną pociechą na stare lata i największą miłością. Mam jednak wyrzuty sumienia, że moje szczęście wyrosło na krwi twojego ojca. Proszę o wybaczenie i niech Bóg mi wybaczy, amen.

  Jakow nie mógł wyjść z dziwnego stanu odrętwienia. Matka przeczuwając rosnący w nim gniew, przykazała służbie, żeby nikt mu nie przeszkadzał. Dopiero na drugi dzień, rano pojawił się na śniadaniu. Był bardzo poważny i do nikogo się nie odzywał. Odmówił modlitwę dziękczynną i po posiłku wyszedł bez słowa. Zajrzał tylko do Ojca ale nie wchodził do pokoju. Sprawdził czy wszystko jest w porządku co w tej sytuacji polegało na sprawdzeniu czy ojciec oddycha. Oddychał. Jakow zamkną ostrożnie drzwi i wyszedł na miasto. Wrócił pod wieczór i zażądał rozmowy z matką.
 – Zawsze cię kochałem, – zaczął powoli i spokojnie – uważałem za bardzo mądrą matkę i wspaniały wzór dla innych kobiet. W głowie mi się nie mieści – mówił coraz szybciej – jak mogłaś wyjść za mąż za jakiegoś sekciarza! 
  Matka nic nie odpowiedziała, siedziała z pochyloną głową. Zapadła cisza. Nie wiedziała co odpowiedzieć, a syn nie wiedział o co pytać. Po chwili odezwała się spokojnie:

 – Nie wiesz o czym mówisz...
 – Jak to nie wiem! – wybuchnął na nowo, ale szybko zapanował nad sobą – Ojca rozumiem, ale ciebie nie rozumiem.
 – Jest odwrotnie niż mówisz. Moje pierwsze małżeństwo było naturalne, a drugie wymuszone. To twój prawdziwy ojciec...
 – Mam tylko jednego ojca! – przerwał jej gwałtownie i znowu uspokoił się, zakłopotany, gdyż nigdy nie odzywał się do matki podniesionym głosem. – Przepraszam.
 – Zawsze miałeś tylko jednego ojca, – zaczęła ostrożnie matka, – ale nie zawsze tego samego. Powstałeś z krwi pierwszego, ale masz ducha drugiego. Pomyśl, jakby się czuł twój pierwszy ojciec, gdyby wiedział, że wyszłam za faryzeusza w dodatku członka sanhedrynu, który go zabił. On też mógłby spytać, jak mogłam to zrobić? Powiedz mi synu, które małżeństwo było złe pierwsze czy drugie? 
  Znowu przez chwilę nikt nic nie mówił, aż bardzo spokojnie po namyśle odezwał się syn:
 – Nie byłoby drugiego gdyby nie było pierwszego. Wybacz mi matko, – znowu się zamyślił – ale nie wiem, czy jestem tym kim powinienem być. – łzy napłynęły mu do oczu, więc pochylił głowę ręce wplatając we włosy. Twarz była skryta za łokciami. – Opowiedz mi o pierwszym ojcu, wiem tylko tyle ile tu pisze, czyli nic.
  Wzięła do ręki list, przeczytała go i po chwili zaczęła mówić:

 – Nie był uczniem Mesjasza. Chodził za nim, ale uczniem nie był. Raz nawet odważył się podejść i spytał co ma zrobić, by dostąpić zbawienia, ale jak usłyszał, że ma sprzedać majątek to się zmartwił, bo majątek miał duży. Teraz ty go odziedziczysz razem z majątkiem drugiego ojca. Byli bardzo do siebie podobni, tak samo pracowici, zaradni i tak samo gorliwi w swej wierze. Po śmierci Mesjasza zaczęły się prześladowania jego naśladowców, wielu z nich zabito w gniewie, to znaczy bez pozwolenia Rzymian. Tak też było z twoim ojcem, zginął ponieważ członkowie sanhedrynu stracili panowanie nad sobą. Gdy zobaczyli, że twój ojciec nie brał udziału w zbrodni wymusili na nim małżeństwo ze mną. Chcieli go jakoś związać tajemnicą, a przy okazji chcieli, by majątek trafił do społeczności faryzeuszy, a nie uczniów pomazańcowych. Ja byłam przerażona. Było wówczas dużo zabójstw z powodu wiary w Jeszu...
 – Niech jego imię – zaczął mamrotać pośpiesznie formułkę – pójdzie w zapomnienie. Matko nie wymawiaj tego imienia. 
  Matka się zawahała i po chwili zastanowienia nieśmiało, ale z naciskiem powiedziała:
 – Zawsze... wymawiam... to imię... z SZACUNKIEM!
CDN

Część 2 - Jeruzalem 67-70
___________________
krzysztof pomazańcowy

Ps. To opowiadanie rozrosło się do powieści, linki do całości prześlę Ci mailem, jeżeli zostawisz go poniżej
Formularz z NeTeS

1 komentarz:

  1. Gratuluję, potrzeba wyobraźni, aby napisać realne opowiadanie. Konieczne są takie opracowania.
    Wymaga to pracy, ale warto.

    OdpowiedzUsuń